czwartek, 25 kwietnia 2013

Moskiewski dzień świstaka, czyli Lublinianka w wielkim mieście

Już za chwileczkę, już za momencik moskiewski dzień świstaka zacznie się kręcić.

Wspomnienia z pobytu w 2012 od 28 kwietnia do 2 maja
Tym razem na dłużej. Od 30 kwietnia do 10 maja, do 10 maja ze względu na Dzień Zwycięstwo - День Победы, którego spędzenie w Moskwie jest bezcenne. 

Na wariackich papierach przygotowywałam ten wyjazd. Największy problem był z otrzymaniem urlopu w tym czasie, bój to był krwawy, szala zwycięstwa przechylała się to w jedną, to w drugą stronę. Uff, co za ulga, udało się. Niestety, na następne święta majowe w Moskwie już nie mam szans. Chyba, że sytuacja zmieni się diametralnie.

Wiza załatwiana także w ostatniej chwili. Z drżącym sercem czekałam na informację ze Wspólnoty 2000 o odesłaniu paszportu z wizą wewnątrz.



Tym razem korzystam z nowinek techniki. Zakupiłam smartfona Samsung z myślą o pobraniu aplikacji Yandexa. Pobrane aplikacje to:










nieocenione źródło informacji przy poruszaniu się po Moskwie. Klikamy na mikrofon, mówimy głośno nazwę miejsca, które nas interesuje i aplikacja pokazuje je na mapie. Bzecenne.


umożliwiająca nam wyznaczenie tray z punktu A do punktu B i prowadząca nas przez tę trasę sympatycznym męskim głosem.

Mam nadzieję nagrać ciekawe filmy niedawno zakupioną kamerą. Niezwykłe, mieści się w kieszeni.

Niechaj ten anioł kupiony na Kremlu Izmajłowskim rok temu prowadzi mnie i chroni w czasie tej podróży.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz